StoryEditorWiadomości rolnicze

Ardanowski: rozwiązujemy problemy rolników, które sami wywołujemy. Jak za komuny

18.09.2022., 16:09h
Ten babol o biopaliwach czy decyzja o wstrzymaniu produkcji nawozów pokazują, że nie ma żadnej koordynacji projektów ważnych dla rolnictwa pomiędzy ministrami. Komu przyszło do głowy wprowadzanie rozwiązań tak szkodliwych dla polskiego rolnictwa?– mówi Jan Krzysztof Ardanowski, przewodniczący prezydenckiej Rady ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich w rozmowie z Krzysztofem Wróblewskim, Redaktorem Naczelnym TPR.

Co się stało z projektem ustawy, która likwidowała biopaliwa i wprowadzała łatwą do ominięcia opłatę zastępczą?

Jan Krzysztof Ardanowski: Nowelizacja ustawy o biopaliwach bardzo mocno ograniczyłaby w Polsce produkcję rzepaku. A przypomnę, że w naszym kraju znaczna część rzepaku, która nie jest potrzebna do celów konsumpcyjnych, jest przeznaczana na biopaliwa. I nagle rząd proponuje ustawę, która w sposób radykalny zmienia zużycie oleju rzepakowego. W praktyce oznaczałoby to, że w Polsce trzeba zlikwidować 1/3 uprawy rzepaku. To jest coś niewyobrażalnie złego, ale na szczęście udało to się zablokować. Duża w tym zasługa przedstawicieli branży rzepakowej, izb rolniczych i posłów, którzy nie zgodzili się na kolejną głupotę uderzającą w polskie rolnictwo. Ta ustawa została wrzucona do kosza.

Ustawa o biopaliwach trafi do kosza, czy do zamrażarki?  

Myślę, że trafiła do kosza i nie będzie już więcej procedowana. Ale przy okazji tej sprawy naszła mnie smutna refleksja: czy my mamy rozwiązywać problemy, które sami wywołujemy, tak jak to było za komuny? Komu przyszło do głowy wprowadzanie rozwiązań tak szkodliwych dla polskiego rolnictwa? Przecież rzepak jest znakomitą rośliną, która daje doskonałe plony, a olej rzepakowy jest jednym z najlepszych na rynku. Poza tym jest źródłem znakomitej paszy białkowej, która może zredukować import modyfikowanej genetycznie soi z Ameryki. Do tego jest rośliną, która przerywa ciąg zbożowy w gospodarstwach. W płodozmianie, szczególnie na glebach mocniejszych i lepszych rzepak jest absolutnie niezbędny. Świetnie wpisuje się też w politykę Unii Europejskiej dotyczącą poprawiania struktury gleby i zwiększania jej żyzności. Tak więc szereg argumentów przemawia za rzepakiem i nagle okazuje się, że na skutek działalności koncernów paliwowych - jak sądzę - rząd ot tak chce zredukować jego uprawę.

Firmy paliwowe nigdy do biopaliw się specjalnie nie paliły, bo dla nich jest to pewna trudność: mieszanie, blendowanie. Dla nich najlepiej jest kupić za granicą ropę naftową i następnie w rafinerii ją rafinować i wytworzyć prosty olej napędowy.

Czyli w myśl tej zasady, lepsza ma być ruska ropą niż polski rzepak? 

Tak. Ale po to wprowadzono biopaliwa, aby to co nie nadaje się na żywność a czego rolnicy w danej chwili produkują więcej niż wymagają potrzeby żywnościowe. Na tej samej zasadzie gorzelnie mogą przerabiać żywność, którą ulega zepsuciu, przerobić na etanol, który możemy dodawać do benzyny. Co więcej, olej do biopaliwa to jest nasz produkt, wytworzony w Polsce, co w dobie zachwiania rynków globalnych jest niezwykle istotne. Daje on dodatkowy dochód rolnikom z polskich pól. No i nie musimy tyle ropy importować z Rosji czy z Kataru. Dlatego dla mnie te projekt ustawy jest tak niezrozumiały. Dlatego i ja, i organizacje rolnicze podnieśliśmy larum. 

W tym temacie to Pan pierwszy zajął tak stanowcze stanowisko i to wbrew własnej partii

Widocznie taka już moja przypadłość. Ale tam gdzie jest coś głupiego, to trzeba z tym walczyć. Cieszę się, że prezes Kaczyński podjął decyzję o zablokowaniu tej ustawy. Jednak dla mnie największym problemem jest fakt, że nowelizacja ustawy przeszła całą obróbkę i dopiero na koniec trafiła do ostatecznej decyzji. Tu ewidentnie ktoś nie dopatrzył tej sprawy. Przecież ten projekt trafił również do ministerstwa rolnictwa. Pewnie nie zajmował się nim bezpośrednio główny minister, ale jakiś wiceminister, który za ten obszar odpowiada. I powinien mieć wiedzę, że proponowane rozwiązania są szkodliwe dla polskiego rolnictwa. Niestety, ta sytuacja pokazała, że nie ma koordynacji między resortami tych elementów, które dotykają rolnictwa.

Może dlatego, że jest za mało wiceministrów. Ilu jest ich obecnie, a ile było za Pana czasów w ministerstwem rolnictwa?

Obecnie jest sześciu wiceministrów rolnictwa, a kiedy ja byłem w resorcie było ich trzech. I starczyło. Problem polega na tym, że nie ma koordynacji spraw ważnych dla rolników pomiędzy resortami.  Byłem przekonany, że taką rolę powinien pełnić wicepremier. A teraz po raz pierwszy od wielu lat minister rolnictwa jest w randze wicepremiera, więc możliwość koordynacji innych resortów ma znacznie większą.

- Takich przykładów jak z tym babolem o biopaliwach jest znacznie więcej. Na przykład podjęcie decyzji o wstrzymaniu produkcji nawozów uzasadnione względami ekonomicznymi w Ministerstwie Aktywów Państwowych. Na tym etapie nawozów na jesień jest wystarczająca ilość i pewnie można by wstrzymać na jakiś czas produkcję. Ale czy nikt nie wiedział, jakie to przyniesie skutki dla produkcji dwutlenku węgla i branży spożywczej? Przecież bez tego dwutlenku węgla postaci ciekłej czy w postaci suchego lodu za chwilę wstrzymane zostanie przetwórstwo rolno-spożywcze w Polsce. Nie będzie możliwości dowiezienia do sklepów wyrobów mleczarskich i wyrobów mięsnych. Czy ktoś nad tym myślał?

To pokazuje jak rolnictwo i produkcja żywności jest silnie powiązana w poszczególnych obszarach działalności gospodarczej. To jest system naczyń połączonych. Zresztą podobną sytuacje mieliśmy w przypadku kontrowersyjnej ustawy „Piątka dla zwierząt”. Na szczęście też trafiła do kosza, ale dopiero po głośnym sprzeciwie rolników, moim, innych posłów i organizacji rolniczych.


Cały wywiad obejrzysz tu: https://youtu.be/YJ1qrT-PoHM

Jakiś czas temu wspominał Pan, że nie pozwolono na powołanie przed laty Narodowego Holdingu spożywczego w tej formule jaką Pan proponował. Podobnie jak nabrzeżu zbożowym w gdańskim porcie.

Holding spożywczy, czyli to co obecnie nazywa się Krajową Grupą Spożywczą, mógł powstać kilka lat temu. Kiedy podjąłem takie próby i została już opracowana koncepcja w oparciu o rekomendacje analityków, usłyszałem jednoznaczne: "Nie, nie ruszać tego". A przecież mamy często sytuację na rynku, gdzie sami rolnicy są bezradni. Trzeba pamiętać, że produkcja rolnicza nie jest stabilna rok do roku, co jest naturalne, choćby przez warunki klimatyczne. Przez to ta produkcja czasami jest większa, czasami mniejsza. I jeżeli jednego roku urośnie nieco więcej, to mamy z tego powodu się martwić? Mówić o klęsce urodzaju? Przecież to jest grzech i coś głupiego. Tylko jeśli mamy nadprodukcję, to podmioty, które dominują na rynku narzucają swoje warunki. A to nie rolnicy dominują tylko pośrednicy i sieci handlowe. 

Dlatego doszedłem do wniosku, patrząc także na przykłady ze świata, że firmy państwowe połączone w większą grupę kapitałową mogą w części na tym rynku regulować. I to nie jest powrót do komunizmu! Dlatego chcieliśmy z tego co jeszcze zostało w rękach Skarbu Państwa stworzyć coś na wzór "spożywczego Orlenu". Taka grupa w poszczególnych obszarach rolnictwa, ale także w oparciu o rachunek ekonomiczny, mogłaby wpływać na niektóre rynki. Na pewno na rynek zbóż, ale także owoce miękkie czy jabłka w Polsce.

To jak ważna jest to koncepcja pokazuje obecny rok, kiedy zapowiadany jest duży urodzaj jabłek. Może powtórzyć się scenariusz z 2018 roku, kiedy sadownikom oferowano po 10 groszy za kilogram jabłek przemysłowych. A to jest szantaż, bandyctwo rynkowe. Rolnicy zostaną rzuceni na kolana i to się odbędzie za kilka tygodni. A do tego dochodzą rosnące koszty przechowywania i przetwórstwa owoców.

Gdyby grupa spożywcza posiadała chociażby kilka procent udziału w rynku, to już mogłaby choć trochę na ten segment wpływać. Czy obecna Krajowa Grupa Spożywcza będzie w stanie tak oddziaływać na rynek? Jakiejś wielkiej determinacji nie widzę i na razie są to tylko zmiany kadrowe.

Dziękuję za rozmowę

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
24. kwiecień 2024 16:10