StoryEditorZARZĄDZANIE

Doradztwo okiem naszych czytelników. Sprawdź co na jego temat mówią producenci warzyw i owoców jagodowych

Przytaczamy kilka wypowiedzi naszych Czytelników na temat doradztwa ogrodniczego w naszym kraju.

Plantator z Dolnego Śląska 

Przez większość lat zajmowałem się produkcją warzyw. Obserwacja rynku owoców jagodowych skłoniła mnie do przebranżowienia. Postawiłem na borówkę i truskawkę. Ogólną wiedzę uprawową miałem, więc dam radę i w tym – myślałem wówczas.

Najpierw zderzyłem się z nierzetelnością szkółki. Sprzedano mi taki miks odmian, że nie dało się wydajnie zbierać jagód, poszukując krzaków dojrzałych w danym terminie. Dopiero spotkanie borówkowe zorganizowane przez WiOM w stacji COBORU w Masłowicach, gdzie w kolekcji było kilkadziesiąt odmian, uświadomiło mi różnorodność nie tylko owoców poszczególnych odmian, ale też wzrostu krzewów, ich pokroju, wyglądu liści itd.

Postanowiłem założyć nową plantację (sukcesywnie likwidując starą), nie powielając już błędów. Przyglądałem się kupowanemu materiałowi. Obsadziłem 5 ha z myślą o możliwości zbiorów przez cały borówkowy sezon, dzięki różnej wczesności odmian. Tym razem wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że zamiast późnej odmiany Elliott sprzedano mi bardzo wczesną Earliblue. Szkółkarz nie przyznaje się do winy. Ja mam wyniki badania z Instytutu Ogrodnictwa i założoną sprawę sądową.

Nie wiem, czy uniknąłbym tych problemów zatrudniając doradcę? Wiem natomiast, że planując posadzenie 3 ha truskawki ściółkowanej agrowłókniną i fertygowanej, doradcę zatrudniłem. Teorię miał opanowaną. Gorzej z praktyką. W sezonie zostałem sam z niedoborami lub nadmiarami składników, widocznymi na liściach truskawek, drobnieniem owoców itd. Doradca rozpłynął się we mgle.

Producent warzyw z Mazowsza

Jestem zadowolony ze swojego prywatnego doradcy. Płacę 10 tys. zł rocznie, ale lustrację pól mam co tydzień – przyjeżdża osobiście. Wiem, że taki abonament wykupuje u niego 40 rolników. To liczba, jaką może ogarnąć. Wychodzi mu około 5 plantatorów dziennie. To czysty układ. My płacimy, on poczuwa się do opieki nad naszymi uprawami.

Plantator z Kujaw

Wykupuję u doradcy abonament. W ramach tej opłaty przyjeżdża do mnie dwa razy w roku. Reszta odbywa się drogą esemesową. To nie zawsze wystarcza. Czasem nie mogę się doczekać odpowiedzi. Trzeba przyznać, że zna się na herbicydach, zwłaszcza w cebuli. To zadanie mogę mu powierzyć bez obawy. Zauważyłem jednak, że zaczyna się bawić w lokowanie produktów. Tego nie lubię. Zmieniłbym na innego, ale na rynku w tej działce posucha.

image
Doradztwo w jagodówce

Co o doradztwie w Polsce myśli plantator truskawek?

Z Internetu

– Szukam doradcy warzywniczego i widzę, że nie ma osób, które znają się na ziemi, uprawach i ewentualnych rozsądnych punktach zbytu – pisze nabywca ziemi bez wykształcenia rolniczego. Zajmuję się kilkoma dziedzinami. Zawsze zanim coś rozpocznę, kontaktuję się z firmą doradczą, która umie poprowadzić, wskazać opcje i możliwości. Jeśli faktycznie nie ma takich osób, to znaczy, że jest do doskonała nisza na nowe miejsce pracy na rynku dla kogoś, kto ma wiedzę i doświadczenie.

Oto jedna z odpowiedzi rolników. "Nie obraź się, ale rolnictwo to nie produkcja gwoździ, to specyficzna gałąź gospodarki, co roku coś nas zaskakuje. Jeśli myślisz, że to złoty biznes, to na pewno już ktoś się cieszy, że tak właśnie myślisz. Ogólnie to musisz uważać na tych doradców, jeśli jakiegoś znajdziesz, bo możesz stać się dla niego dojną krową. Szybko zauważy twój brak wiedzy i może go wykorzystać".

Smutne wnioski

W czasie naszych licznych podróży reportażowych temat doradztwa przewija się w rozmowach nieprzerwanie. Nasi rozmówcy nie szczędzą krytyki całego systemu doradztwa państwowego, ale i konkretnych doradców. Co ciekawe, w stosunku do tych samych doradców są kierowane skrajnie różne opinie. Nic w tym dziwnego, że lekarze roślin są oceniani jak lekarze medycyny ludzkiej, często krytycznie. Taką zresztą mamy skłonność. Inną sprawą są niezaprzeczalne błędy w sztuce i grzechy zaniechania.

Dziwne więc, że dla każdego oczywistością są specjalizacje w medycynie, ale już w uprawach nie. Przed państwowymi ODR stawia się zadania niemożliwe do spełnienia. Specjalista od upraw rolniczych ma wiedzieć, jak zmienia się skład pożywki dla pomidora szklarniowego i czym jest uwarunkowany. Czy mając problemy ze wzrokiem udajemy się do kardiologa?

Cóż jednak począć? W naszym społeczeństwie nadal nie zmienia się podejście do rolnictwa. Jest to wciąż działka którejś kategorii. Wysokie oczekiwania co do jakości żywności nie idą w parze z nakładami na promocję nowych technologii, nie mówiąc już o rozwoju polskich badań naukowych, czy edukacyjnych w dziedzinie rolnictwa. Trudno zresztą zrozumieć, dlaczego mimo tak wielu potrzeb kadrowych w szeroko rozumianej obsłudze rolnictwa (w tym kadr doradczych) wciąż brak naboru w szkołach i na uczelniach ogrodniczych? 

19. kwiecień 2024 17:56