Skąd pochodzi nazwa KGW “Herbaciarki”?
Jak można się domyślać, nazwa Koła Gospodyń Wiejskich z Sulisławic (powiat sandomierski, gmina Łoniów) związana jest z herbatą. Jednak stoi za nią nie tylko miłość członków do tego napoju, ale piękna historia, pochodząca z okresu międzywojennego.
– Nazwa sięga okresu sprzed pierwszej wojny światowej. Wówczas utrudzeni i zmęczeni pielgrzymi przybywali – pieszo bądź furmankami – do Sanktuarium Maryjnego w Sulisławicach. Kobiety serwowały im herbatę bądź orzeźwiający sok z kiszonych ogórków. Herbatę traktujemy więc jako symbol sulisławskiej gościnności, z której słyniemy. Podtrzymywanie tej tradycji jest naszym priorytetem – objaśnia jedna z “Herbaciarek”, Zdzisława Zwierzyk.
Z czego słyną gospodynie z Sulisławic?
Gospodynie należące do KGW “Herbaciarki” serwują nie tylko herbatę. Ich popisowym daniem jest tak zwana “zupa partyzancka”, którą przygotowują na ważne uroczystości. Ona także ma historyczne tło.
– W czasie drugiej wojny światowej w Sulisławicach stacjonowali partyzanci z oddziału „Jędrusie”. Nasze babcie przyrządzały im treściwą zupę na bazie grochu, warzyw i wieprzowiny. W ten sposób chciały wesprzeć mężczyzn idących do walki z okupantem – mówi Zdzisława Zwierzyk.
Kolejnymi daniami, które wychodzą z pod rąk “Herbaciarek”, są ciasta z rabarbarem oraz lokalny przysmak – burocorz, czyli wypiek drożdżowy z burakami cukrowymi.
– Nie drzemy pierza ani nie śpiewamy pieśni obrzędowych. Za to podtrzymujemy tradycje kulinarne. Oczywiście kulinaria to tylko jedna z wielu gałęzi naszej aktywności. Niezwykle ważna, bo opowiada o tym, co minione. Co nas wzrusza, wyróżnia i sprawia, że czujemy dumę. To historia wsi zapisana w przepiśnikach naszych babek - mówi przewodnicząca KGW.
“Herbaciarki” z Sulisławic nie narzekają na nudę
Działania członkiń KGW z Sulisławic nie ograniczają się tylko do gotowania na ważne okazje. Panie realizują się przede wszystkim na co dzień. Pomagają zorganizować żywność dla potrzebujących, kwestują na rzecz odnowy lokalnego sanktuarium, w ramach zbiórek gromadzą pieniądze dla chorych dzieci, pomagają ofiarom wojny w Ukrainie.
Ich lokalna działalność jest bardzo widoczna: z inicjatywy koła powstała plenerowa siłowna, gdzie panie spotykają się co tydzień, czym zainspirowały inne KGW z okolicy. Organizują także festyny i wydarzenia, w których mogą wziąć udział mieszkańcy Sulisławic i przyjezdniK. Jedno jest pewne: na nudę i brak wyzwań “Herbaciarki” nie mogą narzekać!
Oryginalny artykuł ukazał się w "Tygodniku Poradniku Rolniczym". Możesz go przeczytać tutaj.
Zuzanna Ćwiklińska
fot. KGW Herbaciarki/archiwum/TPR