Turborolnika niedawno odwiedziła redakcja "Tygodnika Poradnika Rolniczego". Okazuje się, że Tomasz Symonowicz ma dwie pasje w swoim życiu: kulturystykę i swoje gospodarstwo. Kulturystyką zaczął interesować się mając 18 lat. Na początku był to bardziej amatorski sport, ale z czasem coraz mocniej go pochłaniał.
Turborolnik kocha gospodarstwo i kulturystykę
– W 2016 roku przeżyłem nawet niezapomnianą przygodę startując w zawodach w Sopocie, gdzie zająłem drugie miejsce w kulturystyce klasycznej. Ale po tych zawodach przekonałem się, że udział w nich nie porwał mnie na tyle, żebym poświęcił się temu na 100 procent i żyć od zawodów do zawodów.
Byłem pewny, że całkowite podporządkowanie swojego życia kulturystyce, w moim przypadku nie wchodzi w grę, tym bardziej, że cały czas prowadziłem gospodarstwo – mówi Tomasz Symonowicz, który prowadzi 15-ha gospodarstwo w Jedzbarku w woj. warmińsko-mazurskim.
Tubrorolnik znany w Internecie i w Dzień dobry TVN
Jednak zamiłowania do sportu nie porzucił. Do dziś regularnie ćwiczy na siłowni i jest trenerem personalnym. To na "siłce" dostał przezwisko, które teraz służy za wyróznik jego i jego gospodarstwa.
– Ładnych kilka lat temu, gdy na siłowni mój dobry kolega patrzył jak ćwiczę, stwierdził, że ja jestem taki turbo rolnik. Od tamtej pory to określenie tak się przyjęło, że coraz więcej osób nazywało mnie Turborolnikiem, więc kiedy postanowiłem założyć Fanpage swojego gospodarstwa, to nawet nie musiałem się zastanawiać nad nazwą – wspomina Turborolnik.
To właśnie dzięki pasji do kulturystyki zrobiło się głośno o Tomaszu i po części o jego gospodarstwie. W 2021 roku jego zdjęcia podbiły Internet, przez co przeprowadzono z nim kilka wywiadów a do jego gospodarstwa w Jedzbarku na reportaż przyjechała ekipa „Dzień dobry TVN” .Siłacz z czasem stał się ekespertem od kur i jaj.
Jednak główne zajęcie Turborolnika to prowadzenie gospodarstwa w Jedzbarku. Jego pola są obsiewane pszenicą niezbędna do skomponowania mieszanki paszowej dla kur. Sieje także wies dla koni, sadzi ziemniaki oraz uprawia dynię i ogórki.
Ale od ponad 5 lat podopiecznymi gospodarza są kury, z którymi przeszedł już wiele, czytał, podpytywał doświadczonych hodowców, uczył się na własnych błędach. Ogólnie, był nieco rozczarowany budując stado, ponieważ kury, które kupował, wyglądały bardzo różnie.Dopiero po pewnym czasie hodowca wiedział, że popełnił podstawowy błąd przy budowie stada, bo kolejne partie pochodziły z różnych gospodarstw.
– Nie można kupić sobie 10 kur u tego hodowcy, 10 sztuk na rynku i 20 u pana Stasia sąsiada. Wystarczy, że kilka sztuk będzie chorych i zaraz zachorują wszystkie. Człowiek uczy się na błędach i dziś wiem, że stado powinno pochodzić w 100 procentach z jednego miejsca. Powinno być w jednym wieku, zaszczepione i wówczas będzie zdrowe, będzie się niosło i nie będzie sprawiało problemów – wyjaśnia hodowca.
Kurnik idealnie wyposażony
Obecnie w jego gospodarstwie są dwa kurniki z wybiegami, w których przebywa łącznie około 350 sztuk kur dwóch ras – tzn. high line i leghorn.
Rolnik wspominając swoje początki z kurami wyznaje, że kurnik był też nie do końca dostosowany, ale systematycznie i w miarę możliwości realizował kolejne punkty swojego planu. Jednym z najważniejszych była wentylacja w obiekcie, bo tego zawsze najbardziej brakowało.
– W tej chwili mam w kurniku centralne ogrzewanie i dodatkowe oświetlenie, które przydaje się w okresach z mniejszą ilością słońca. Staram się stworzyć moim podopiecznym jak najlepsze warunki do życia i produkcji. Dzięki temu nie mam drastycznych spadków nieśności np. w okresie zimowym, gdy jest zimno i brakuje światła, u mnie kury tego nie odczuwają – wyjaśnia rozmówca.
Średnia nieśność to ponad 200 do 300 jaj na dobę.
Turbo jaja” z wolnego wybiegu
Na pomysł „Turbo jaj” wpadła żona rolnika – Martyna, która zrobiła mu niespodziankę i stworzyła naklejki na pudełka do jajek i od tej pory Turborolnik Tomek i „Turbo jaja” z wolnego wybiegu są znane i rozpoznawalne nie tylko na Warmii.
Jeżeli chodzi o sprzedaż jaj, to w większości są to stali odbiorcy. Najpierw byli sąsiedzi, znajomi, później znajomi znajomych i tak to się rozeszło pocztą pantoflową, że w tej chwili jajka schodzą bezpośrednio spod kury. Rolnik dostarcza także jaja do wybranych sklepików w Olsztynie.
Pan Tomasz podkreśla, że jest idealnie, bo dzięki temu, że jajka rozchodzą się na bieżąco, ma pewność, że trafiają do konsumenta świeżutkie. Nie leżą w chłodni i nie czekają na swoją kolej.
3 konie dumą Martyny, żony Turborolnika
W gospodarstwie są także trzy konie: 10-letni wałach, oczko w głowie żony pana Tomasza, Martyny oraz dwa młode konie sportowe, które właściciele gospodarstwa przywieźli 2 lata temu z Belgii, jako półroczne odsadki.
Martyna Symonowicz jest miłośniczką koni, z którymi odniosła wiele sukcesów podczas zawodów w skokach przez przeszkody. Rozmówca nie wyklucza, że być może z czasem pojawi się więcej koni w gospodarstwie. Tym bardziej, że ma spore doświadczenie w tym temacie, ponieważ przez prawie 20 lat hodował konie zimnokrwiste.Cały reportaż z gospodarstwa Turborolnika do przeczytania w "Tygodniku Poradniku Rolniczym".
Dr inż. Monika Kopaczel-Radziulewicz