Natalia Klimas (znana m.in. z serialu Pierwsza miłość) regularnie udziela się w social mediach. Na Instagramie publikuje kadry ze swojej sielskiej willi na Mazurach, które wzbogaca pięknymi poetyckimi opisami. Służy jej przebywanie w naturze ze swoimi córeczkami i mężem. To oaza dla jej rodziny – to tam ucieka od warszawskiego zgiełku, by doznać ciszy i spokoju. Spędza tam wolne chwile z rodziną, rozkoszując się niesamowitymi widokami.
Jak wygląda mazurski dom Natalii Klimas i jej męża?
Wiejska posiadłość aktorki robi wielkie wrażenie. Wnętrze zostało urządzone z dbałością o najmniejsze detale. Jest bardzo przytulne i gustowne, ciepłe i nowoczesne jednocześnie. Zasługą tego klimatu są kolory – barwy ziemi, mało krzykliwe, uspokajające, a także miękkie naturalne tkaniny, poduchy, drewniane wykończenie (podłogi, meble). W centralnym punkcie stoi ceglany kominek, który daje przyjemne ciepło w zimowe wieczory.
Przepiękny taras Natalii Klimas
Budynek wykończony jest skromną czerwoną cegłą – widać ją na fotografiach z drewnianego tarasu. To otwarta przestrzeń z rustykalnymi donicami i kwiatami polnymi. Króluje tam wiklina, rattan, klasyczne meble ogrodowe. Na tarasie dostępne jest także zadaszenie chroniące przed słońcem.
Posiadłość Joanny Klimas otoczona zielenią
Zachwyca niesamowity naturalny ogród aktorki oraz ogromne połacie zieleni. Celebrytka często fotografuje się na tle łąki pełnej maków i chabrów oraz na prywatnych polach lawendy, które uwielbia.
Tak aktorka pisała na Instagramie: – Tęskniłyśmy za naszą wsią. Za tym widokiem i zapachem. Za tym spokojem, który tu na nas spływa. Jak nam było dobrze, we dwie! Tak błogo i słodko. Ciszej, niż kiedy jesteśmy we czwórkę. Zuzia nie musiała walczyć o moją uwagę, więc nie walczyła. Spokojna i zadowolona. Mama wreszcie była tylko jej. A ja, z moją nadwrażliwością słuchową, czułam jak odpoczywam, mając przy sobie jedno, a nie dwoje dzieci. Czasem, kiedy one obie na raz płaczą albo krzyczą przysięgam, mam ochotę wystrzelić się w kosmos. Przy jednej Zuzi, czułam jak odpoczywa mój układ nerwowy. Rano obudziłyśmy się wtulone w siebie, trzymając się za ręce zeszłyśmy na dół. Ja kroiłam jabłka (czyli ulubioną rzecz na świecie Zuzi), robiłam sobie kawę, Zuzia była zajęta swoimi zabawkami w tipi. Celowo nie włączałam muzyki. Otworzyłam okna i słuchałam jak śpiewają ptaki. Wiosna na Mazurach jest magiczna. Jeszcze bardziej odczuwalna i namacalna niż w mieście. Zjadłyśmy śniadanie, poszłyśmy odwiedzić lawendę i zobaczyć jak spisują się drzewa w sadzie.
Oprac. Angelika Drygas
Fot. nataliaklimas/Instagram