Koronawirus przyzwyczaił nas do zdalnej opieki medycznej – co kiedyś raczej nie mieściło nam się w głowach. A to dopiero początek przeobrażeń, które czekają nas w przyszłości. Medycyna otwiera się na technologiczny postęp i szuka ultranowoczesnych rozwiązań. – Sztuczna inteligencja to maszyna statystyczna. Już teraz może być przydatna w medycynie, ale trzeba uważać, bo zagrożeń jest sporo – podkreśla Jan Zygmuntowski, pracownik naukowy Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie (cytaty za PAP Media Room). Naukowiec tą kwestią zajmuje się w swojej pracy doktorskiej. Temat doktoratu to umiejętne łączenie zbiorów do trenowania Sztucznej Inteligencji tak, by uniknąć nadużyć.
Sztuczna inteligencja i jej siła działania
W wielu dziedzinach życia i branżach sztuczna inteligencja (SI) spowodowała sporo dobrego zamieszania. Jan Zygmuntowski przyznaje, że SI może znaleźć zastosowanie w rozpoznawaniu obrazów rentgenowskich. – Pliki są tutaj wystandaryzowane, podobne, nie jest to tak trudne, jak w przypadku ludzkiej mowy. Ponadto jest też wspomaganie w procesie terapii, np. lekarzy w czasie operacji, kiedy SI „sugeruje” coś. Ale algorytmy mają też zastosowanie w wynajdowaniu nowych leków, są pomocne w badaniach i rozwoju – przekonuje naukowiec.
Problem nastąpić może wtedy, gdy SI zaczyna tworzyć nieprawdę, czyli "halucynuje", ponieważ samodzielnie wybiera z bazy zdania i informacje. To powód, aby twierdzić, że nie może zastąpić na przykład klasycznego wywiadu lekarskiego. Chodzi o to, aby znaleźć rolę dla SI w medycynie i zarządzać nią w sposób kontrolowany. Ekspert ma na myśli np. wspomaganie lekarza w diagnostyce, wyłapywanie istotnych treści i sugerowanie rozwiązań.
Kobot i badania krwi
Wszystko rozbija się o brak pracowników w sektorze medycznym. Boty miałby tę lukę wypełnić. Niestety, istnieje ryzyko pomyłek prowadzących do zagrożenia zdrowia pacjenta, a nawet śmierci. – Jeśli mamy dużo danych zebranych na temat morfologii krwi i robot wyszukuje patterny – wzorce nieoczywiste, które umknęłyby człowiekowi, wspomaga w ten sposób pracę lekarza. Profesor Aleksandra Przegalińska z Akademii Leona Koźmińskiego nazywa to "kobotem", czyli botem kooperatywnym. Ale zupełnie czymś innym jest wyrzucenie z procesu diagnostycznego człowieka, któremu trzeba odpowiednio zapłacić – przypomina Jan Zygmuntowski. Bot, który napotyka na braki w bazie, może zacząć wymyślać diagnozę i nieadekwatne zalecenia. Specjalista dodaje, że dlatego boty są douczane na specjalistycznych zbiorach danych. Choć i tak ryzyka halucynacji nie można zupełnie zniwelować.
SI i największe trudności
Wszystko, co jest powtarzalne i ma związek z problematyką wcześniej już opisaną, jest proste do wyłapania przez bota. Natomiast, będzie on miał problem z prawdą, bo przecież sam nie jest w stanie ocenić, co nią jest. – Wszędzie, gdzie jesteśmy na styku człowiek i jego zachowanie, kreatywność a maszyny, nasza wrodzona nieprzewidywalność, która jest źródłem kreatywności i godności człowieka, zawsze będzie działać jak wrzucanie piachu w tryby tej maszyny – podkreśla naukowiec. Podobnie jest np. z ironią, bot tego nie wyłapie.
SI w życiu codziennym
SI może zminimalizować wiele problemów w naszym życiu. To się już dzieje, kiedy korzystamy z wyszukiwania najszybszej drogi do pracy czy tłumaczenia stron internetowych. Jednak SI, przynajmniej na razie, nie zastąpi całkowicie lekarzy. Aktualnie zapewnia pomoc pracownikom służby zdrowia. Jednak ten temat jest tak fascynujący i przyszłościowy, że zajmują się nim także startupy.
SI w branży medycznej to np.
- wirtualny asystent na infolinii lub chat bot na stronie, który może być przydatny w czasie umawianie wizyty,
- pomaga w leczeniu psychiatrycznym wyłapując zmiany nastroju (jako awatar),
- roboty, które pomagają osobom starszym,
- robot-asystent podczas operacji.
Podsumowując, jeśli sztuczna inteligencja będzie wprowadzana ostrożnie i w sposób kontrolowany, wpłynie pozytywnie na wydajność opieki medycznej. A co będzie dalej? Zobaczymy.
Angelika Drygas
fot. envato elements
Źródło: PAP Media Room